Kiedy wczesnym rankiem z mgieł wyłaniał się port w Basti na Korsyce, zrozumieliśmy, że to nie sen i naprawdę za chwilę posmakujemy tej wyspy na granicy światów. Wszystkie następne dni były fascynujące i to z kilku powodów. Po pierwsze pracowaliśmy w bardzo interesującym zespole artystów, złożonym z Francuzów, Korsykanów, Austriaków, Kanadyjczyka, Polaków. Byliśmy muzyczną częścią ekipy Teatru Łaźnia Nowa, pod wodzą jego reżysera i dyrektora, Bartka Szydłowskiego. Ale w naszej ekipie była także Alicja, doskonała i bardzo miła aktorka Teatru Starego oraz Kuba, aktor, muzyk i malownicza postać krakowskiego undergroundu. Polski team uzupełniała pewna młoda dama. Już ten zbiór osobowości dostarczał niezapomnianych doznań i doświadczeń!
Zamieszkaliśmy w kamiennej wiosce - St. Antonino, na szczycie sporej góry z widokiem na pocztówkowy błękit Morza Śródziemnego... Nasza praca nie była łatwa gdyż troje reżyserów (Kanadyjczyk, Austriaczka i Polak) w pocie czoła (w przenośni ale i dosłownie - bo czerwcowe upały każdego dnia przynosiły temperatury ok. 35 stopni C) pracowało nad plenerowym spektaklem. Od rana do wieczora biegaliśmy z instrumentami (fujara pasterska, didjeridu, harmonium, gongi itd.) w pełnym słońcu i graliśmy w kilku zmieniających się częściach spektaklu, raz na dachu, drugi raz na schodach kościółka a innym razem na urwistej ścianie skalnej. Ale były też wyprawy na plażę, piękne wejście wysoko w góry i trasa trekkingowa w pigułce. Odwiedziliśmy też kilka miejscowości i wspaniałe muzeum kultury i historii Korsyki.
W naszym zespole znalazła się Anna Pellegrini. W projekcie zajmowała się filmową animacją ale szybko odkryliśmy, że gra tradycyjną muzykę korsykańską i dobrze zna się na miejscowych instrumentach muzycznych. Kilka z nich zaprezentowała i mogłem spróbować swych sił w grze na nich. Kamienna wieś i nasze mieszkanie, po części wykute w skale (nie mieszkaliśmy w hotelu ale w mieszkaniach przekazanych nam na czas projektu ) to osobny rozdział naszej wyspiarskiej przygody. W mieszkaniu było wiele tradycyjnych przedmiotów ale moją uwagę przykuły dwa z nich : wielkie konchy, na Korsyce to sygnałowy instrument pasterski oraz wielkie rogi dzikiej, górskiej kozy - imuwrini! Wieczór przynosił ulgę (zaledwie 25 stopni...) i mogliśmy obserwować tradycyjne korsykańskie śpiewy i kulturę wina oraz... wspaniałego jedzenia. Nawet nie zaczynam tego opisywać, może kiedyś znajdę czas i skończę "Drugie ucho yaka - od Jokkmokk do Mt. Shasta", bo tak by się ta książka musiała nazywać?!Dużo filmowałem, sporo nagrywaliśmy i po powrocie udało się w studiu przygotować ciekawą płytę. Zawiera 18 części i ma blisko 36 minut. Pierwsze 9 części to solowe improwizacje na fujarę pasterską lub / i głos. Nie mogliśmy nie zauważyć wspaniałej akustyki starego miejscowego kościółka pod wezwaniem Anny od Pasterzy (!) i odbyliśmy tam kilka porannych sesji. Porannych dlatego, że tylko bardzo wcześnie rano był wokół kościoła spokój i temperatura pozwalała na dodatkowy wysiłek. Dzięki tym wyprawom miejscowi zaczęli mówić nam "dzień dobry" i poczuliśmy pewną dozę sympatii i zainteresowania, co na Korsyce nie jest normą wobec tysięcy turystów zaglądających w każdy kąt i nachalnie fotografujących wszystko i wszędzie. Część 10-siatą tworzy fragment rejestracji nocnego pojedynku śpiewaczego z miejscowej knajpy. Chcieliśmy autentycznego pojedynku, a nie wakacyjnego popisu dla turystów i mimo, że wcale nie jest łatwo takie śpiewy usłyszeć - udało się! Ostatnie 8 części to prezentacja korsykańskich instrumentów dętych : cialamella, pirula, pivana, koncha i różne wersje pivana czyli fletów wykonanych z rogów kozich.
Nasza KORSYKA (nagrana i wydana w 2005 roku) jest więc zapisem interesującym dla badaczy tradycyjnych instrumentów muzycznych i muzyki ale także dla ceniących improwizację w niezwykłych warunkach akustycznych i psychicznych : krajobraz Korsyki wyzwalał w nas nieznane dotąd obszary wyobraźni i pozostaje jednym z najbardziej inspirujących. Wydawnictwo uzupełnia kilka moich fotografii : kościółek w St.Antonino, Anna Pellegrini prezentująca cow pivana, Anna Nacher w kamiennej wiosce i ja grający na korsykańskiej trąbce sygnałowej (koncha) ... na Korsyce oraz na fujarze pasterskiej ...w Karpatach. Fotografia na okładce mówi wiele o miejscu naszej pracy.
O wyprawie na Korsykę napisałem tekst do Pisma Folkowego i szykujemy się do zmontowania filmu z wielu godzin rejestracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz