poniedziałek, 29 lipca 2013

Soundwalki z Nepalu i Indii: 1991/1994/1999

Pierwsze moje i nasze z A. soundwalki z Nepalu i Indii zatoczyły wielki krąg, aż do tej, kolejnej postaci. Zbiór nagrań z wypraw w Himalaje i do Indii powstawał od 1991 roku, ale dopiero nagrania z 1994 i 1999 roku okazały się interesujące i warte szerszej prezentacji. Jako pierwsza powstała kaseta magnetofonowa jaką wydaliśmy w 1995 roku jeszcze pod szyldem FLY Music (seria kaset wydawanych przez naszą firmę Pracownia - Promocja Kultury Ekologicznej za czasów grupy Atman), która została stworzona technicznie w studiu Dworek Białoprądnicki w Krakowie. Po kilku latach materiał uzupełniliśmy i przeredagowaliśmy dla potrzeb płyty CD jaka miała towarzyszyć naszej pierwszej wspólnej książce - Ucho Jaka. Muzyczne podróże od Katmandu do Santa Fe wydanej przez Wydawnictwo Bezdroża (w złotym okresie Wydawnictwa!) w 2003 roku. Książkę redagował świetny Łukasz Galusek, a plastycznie oprawił Kuba Sowiński... takie to były czasy! Książka i płyta okazały się ważne dla wielu i do dzisiaj spotykam nieznanych ludzi, którzy zaczynają rozmowę z nami od: " mam Ucho jaka..."! Książka jest już tytułem dawno wyczerpanych i tylko czasem mignie na aukcji internetowej, ale ciągle szybko znika... :-) *** Płytę dla zainteresowanych spacerami dźwiękowymi (z czasów gdy dzisiejszych, polskich tuzów soundwalku jeszcze nie było na świecie) mieliśmy zawsze w katalogu WFR jako dostępny materiał archiwalny, ale przyszedł czas na przypomnienie nagrań. Stają się one interesującym świadectwem czasów, sytuacji i miejsc, które zmieniły się bardzo... takiego Nepalu już nie ma i dzisiaj N.E.P.A.L. (hipisowska interpretacja nazwy tego kraju: Never End Peace And Love) brzmi trochę jak szyderstwo.
W miejscach do których szliśmy pieszo przez ostre góry dwa tygodnie z plecakami i sprzętem nagraniowym, teraz są przystanki autobusowe i świetlice aktywistów maoistowskich. Chiny pokrywają Nepal siecią długich dróg. Nie ma już swobodnego przemieszczania się uchodźców z okupowanego Tybetu i politycznego azylu. W Kathmandu ruch uliczny zaczyna być nieznośny, co w naszych nagraniach z lat 90. XX wieku jedynie sygnalizowaliśmy ze zdziwieniem... Zmienia się więc także cała audiosfera i nasze nagrania nabierają nowego znaczenia.
Rejestracje terenowe wykonywaliśmy pierwotnie na trzech typach sprzętu: na moim ulubionym  DAT Casio DA-R100 czyli Digital Audio Tape Recorder, miniaturowym (jak na tamte czasy) magnetofonie cyfrowym, którego jakość nagrań nie ma do dzisiaj sobie równych. W kieszeni zawsze nosiłem zwykły dyktafon Sony na kasety magnetofonowe, ale stosowałem tzw. metalowe taśmy (znacznie podwyższonej jakości) i nagrywałem je jedynie po jednej stronie. Poza tym sprzętem dysponowaliśmy także tzw. mini diskiem czyli dyktafonem cyfrowym z małymi dyskietkami. Co do mikrofonów, to były bardzo różne... :-) poza fabrycznymi także tzw. dwa paluszki (stereo!) uchodzące w latach 80. XX wieku za zawodowe... :-) Ale już po pierwszych nagraniach zorientowaliśmy się, że nie od sprzętu zależy to co nagramy (a nawet w pewnym stopniu także i "jak" nagramy), ale od wyobraźni, wyczucia i wiedzy na temat tego co właściwie robimy.
Reedycja jaką po raz kolejny wydajemy w formie CD zawiera:
1. Dwie i pół minuty nagrań z większej całości czyli z bardzo głośnego wesela jakie napotkaliśmy we wsi Marpha w Himalajach. Nagranie to weszło jako sampel w materiał naszej płyty wydanej w USA jako Ethnocore 2: Nytu...
2. Miły występ grupki młodych chłopców z pięknie położonego klasztoru Dhumbe w pobliżu Jomoson w Nepalu. Pośród małych mnichów był podobno tulku... zawsze wracam myślami do tej grupki, co dzisiaj robią, gdzie są?! Ta piosenka - mantra była zaśpiewana specjalnie dla nas i mamy też fotografie z młodą i wesołą ekipą!
3. Kilka sekund bębna rytualnego i słowo: puja wypowiedzine przez biedną i bardzo starą mniszkę z niezwykłego klasztoru w Khobang w rejonie Annapurny. To było bardzo wzruszające spotkanie i nigdy go nie zapomnimy! Jedna jedyna mniszka i stary, piękny klasztor na progu ruiny...
4. Blisko dwie minuty z rejestracji dźwięków jakie głęboko nas poruszyły na szlaku w dolinie wielkiej rzeki Kali Gandaki (łączy Tybet z Indiami i jest jednym z najstarszych szlaków pielgrzymkowych wyznawców buddyzmu, hinduizmu i bon). Najpierw zobaczyliśmy małe krępe koniki objuczone i z barwnymi przybraniami, a potem usłyszeliśmy w podmuchach wiatru dźwięki jakie towarzyszyły karawanom... koni huculskich w Karpatach!
5. Blisko 6 minut nagrań z niezwykłego miejsca jakim jest Swajambhunath - wzgórze i klasztory odwiedzane przez wyznawców kilku religii.
6. Niespełna 8 minut rejestracji ze Swajambhunath. Jedno z moich najstarszych i najcenniejszych nagrań terenowych, wielokrotnie wykorzystywane w nagraniach studyjnych jako sampel w utworach Atman i Karpaty Magiczne i moja wykładnia pojęcia sampli w pracy muzyka. Bo dla mnie sample to wybór i własna praca nagraniowa, nie ściąganie z sieci... old school?
7. Nagranie śpiewu ptaka jaki siedział na drzewie Bodhi czyli wielkim figowcu (Ficus religiosa) w Parku Sarnath w pobliżu miasta Varansi (Benares) w Indiach. Nawet w takim miejscu upamiętniającym milczącą medytację Sakjamuniego ptakom przeszkadza jakaś maszyneria...
8. Ruch w centrum Kathmandu nagrany wieczorem szokował nas w tamtych latach... i dlatego zestawiłem go z długą rejestracją porannej ceremonii w Svajanbhunath. Wstałem tamtego ranka o 3 ! i na 4 rano byłem już na dziedzińcu Swajanbhunath. Nagrywałem w tłumie pielgrzymów, sam jeden głupi turysta, starający się ukryć magnetofon i mikrofony... a potem zaakceptowany i porwany aż po słońce poranka i gruchanie gołębi, które nagle przypomniały mi Kraków! To jest nagranie, które mam wdrukowane na zawsze w umyśle. Zmieniło prawdopodobnie wszytko co w tamtych czasach chciałem robić z muzyką i uratowało mnie od zostania gwiazdą folka... bez urazy!
9. Pierwsze moje field recordings i ambientowe brzmienie wyjęte z Himalajów w Solo Khumbu czyli rejonie Everestu.
10. Brzmienia wielkich cykad z pół dzikiego w tamtych czasach Królewskiego Ogrodu Botanicznego na wzgórzach Godavari nad Kathmandu i prorocza ingerencja studyjna w zgiełk zarejestrowany na Durbar Square w Kathmandu.

Okładkę zaprojektował z wykorzystaniem archiwalnej grafiki Tomek Czermiński, a wyprodukował dla Pracowni Otwartej (i dla Was!) Bogdan Kiwak i Marek Styczyński.

Prawie wszystkie okoliczności wyżej opisanych nagrań z płyty jaką tym razem nazwaliśmy - Yaks Ear ... są opisane w naszej książce Ucho Jaka... od s. 11 - 55... ale dźwięki i muzyka jest czymś znacznie więcej i doskonale opisał to w słowie wstępnym do Ucha... Willy Grimm, muzyk, badacz i nasz przyjaciel ze Szwajcarii:
Muzyka - oprócz medytacji i substancji psychoaktywnych - jest najsilniejszą znaną energią prowadzącą do przemiany! Nie istnieje lud ani kultura bez muzyki - to muzyka jest globalną energią.
Sanderbuhne, listopad-grudzień, 2002 r.

Płyta jest dostępna jak wiele innych na portalu www.serpent.pl

*** Miło mi poinformować, że książka Ucho Jaka. Muzyczne podróże od Katmandu do Santa Fe zostanie jesienią wydana w formie ebooka ! Oczywiście będziemy informowali o tym kiedy, gdzie i za ile? :-)